piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 5: Horkruksy, zagrożenia...a gdzie miłość?

-Ale...profesorze Dumbledore! Dlaczego musimy powtórzyć Tiarę Przydziału?-zapytałam.
-Hermiono... Niektóre sprawy po prostu muszą być...jesteście jeszcze za młod...
-Za młodzi?! To profesor chciał powiedzieć. Za młodzi, tak jak Harry, który dopiero po stracie najbliższej osoby, dowiedział się, że musi walczyć z Voldemortem?!
-Dobrze. Proszę spokojniej panno Granger. Otóż...Voldemort pozostawił po sobie...pustkę. Pustkę, w gronie swoich zwolenników. Jednak...profesor Snape, były Śmierciożerca, nasz agent, dowiedział się, że Voldemort miał jeszcze jeden horkruks. Nie wpływał on na stan jego życia. Voldemort nie powróci, ale ma on jedną szansę, by się na nas zemścić. Ciebie Draconie. Horkruks, to pewna lampka...zapala się, kiedy jej władca będzie blisko. Jeżeli ktoś się do niej zbliży, zabija. Każdego.Więc nie ma możliwości zlikwidowania horkruksa. Jest szansa, że Voldemort opęta Draco. Jednakże, nie musi się to stać! Ale proszę...panie Malfoy, niech pan uważa...bo będzie pan niebezpieczny dla swoich przyjaciół, jak i dla samego siebie...A teraz kwestia Tiary. Bellatrix Lestrange, ciotka Dracona, jest czarnoksiężniczką. To ona jest teraz jedynym wielkim zagrożeniem. Ministerstwo Magii chce sprawdzić, który uczeń się zmienił...Trafiając do Slytherinu, Ministerstwo Magii uważa, że uczeń zmienił się na gorsze i ma go na oku. Trafiając do Gryffindoru na pewno Minister będzie chciał Cię w swojej armii. Ravenclaw jest bezpieczny, a Hufflepuff...nic się nie stanie, jeżeli tam traficie. Tiara odbywa się dzisiaj. Chodźcie już! Zaczynamy! Właśnie się tam wybieram...powodzenia.-powiedział i razem, czyli ja, Pans i Draco. Byłam zdenerwowana...co jak nie trafię znów do Gryffindoru?
Doszliśmy na miejsce. Usiadłam w stoliku...właśnie nie wiedziałam kogo, bo nie było flagi. Na środek wyszedł dyrektor i zaczął przemowę.
-Witam Was wszystkich serdecznie! Dzisiaj odnowimy wasze domy! Bez zbędnego przedłużenia...zaczynajmy!-zakończył i się uśmiechnął. Profesor McGonagall zaczęła tłumaczyć, Tiara powiedziała wiersz i zaczęliśmy przydział. Minerwa zaczęła wyczytywać nazwiska:
-Harry Potter!-Harry podszedł do stołka. Jak widać, był pewny, że trafi do Gryffindoru.
-O...Harry Potter. Przeszły dom: Gryffindor. Pamiętasz co Ci powiedziałem 7 lat temu? Nadal tak twierdzę...SLYTHERIN!-wszyscy się zdziwili. Harry, był jednak...zadowolony!
-Ron Weasley!
-Kolejny Weasley. Bez zastanowienia GRYFFINDOR!
-Lavander Brown!
-Znów ta Brown...HUFFLEPUFF!
-Luna Lovegood!
-O...panna Lovegood. Pomyluna!...przepraszam, musiałem. SLYTHERIN!
-Pansy Parkinson!
-Parkinson Pansy...hmmm...arystokratka...SLYTHERIN!
-Draco Malfoy!
-Bez zastanowienia, no przecież to, jak to mawiają Książę Slytherinu. Więc SLYTHERIN!
-Hermiona Granger!
-Ooo...najmądrzejsza czarownica od czasów mojej drogiej Roweny. Niestety...twoje cechy mówią, że SLYTHERIN!-szczęśliwa siadłam przy stoliku, chyba Slytherinu. Pansy i Draco cieszyli się jak głupi!
-Nasza mała księżniczka Slytherinu.-wyśmiewali się.
-Herm?-zapytała Pansy.
-No?
-Będziesz mieć ze mną pokój? Proszę....
-Pewnie! Teraz nie mamy ograniczeń!
-Herm?-teraz zapytał Draco.
-Co?
-Bo ja też mam prośbę...
-Jaką?
-Chcę adoptować dziecko!
-Co?!
-No...
-Ale tak na poważnie?
-No...ale ja chcę adoptować jakieś dziecko...
-No...dobra...jeszcze dziś pójdziemy do domu czarodzie...-Nie zdążyłam dokończyć, bo pocałował mnie...później nic nie pamiętam...Obudziłam się rano w dormitorium z Pansy.
-Hej, Pans! Co...się stało?
-A jak myślisz?
-Nie...
-Tak! Będziecie mieli dzieeci. Pani Pomfrey to potwierdziła! Ale fajnie!
-Ale...
-Żadne ale! Po prostu! Chcę być matką chrzestną!-teraz się ucieszyłam...mały bobas tylko mój. Teraz się naprawdę zaczęłam cieszyć! Szkoda tylko, że ciąża trwa tylko 9 miesięcy..., które w moim świecie zleciały jak z płatka! Leżałam teraz w Mungu, a pielęgniarka przyniosła mi 3 śliczne dziewczynki. Bliźniczki razy 2 i jeden dodatek :). Z blond włosami i czekoladowymi oczkami...Będą się nazywać...hmmm...Katniss, Primrose i Glimmer. Piękne imiona! Dobrze, że urodziłam je pod koniec roku szkolnego...W wakacje...właśnie...gdzie będą mieszkać?! U mnie czy u Dracona?

~Cate

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 4: "Kiedy z najtrwalszej liny pozostaje nitka, a z najmniejszej nitki wielki łańcuch..."

Po żmudnych poszukiwaniach cennej karteczki z imieniem wybranki Dracona, uświadomiłam sobie, że nie było jej w zeszycie i gdzieś ją ukrył. W sumie to nawet dobrze zrobił, bo to jego własność! Gardziłam sobą, że chciałam odszukać kawałek. Przecież ciekawość to pierwszy krok do piekła! Jeszcze kilka kroków i pójdę się piec. Teraz się uśmiechnęłam. Pamiętnik trzeba było oddać. Niby prosta rzecz, ale przy oddawaniu uśmiechnąć się, czy przytaknąć, czy w ogóle nie popatrzeć? Rozmyślałam tak, gdy w końcu do drzwi dormitorium zapukał Dracon.
-Otwieraj! Przyszedłem po moją własność! 
-Idę, idę...-otwarłam drzwi.
-No! Dawaj!
-Co Ci tak na tym zależy?
-Po prostu...to moje, i do mnie należy. Oszczędź gadaniny kobieto!
-Dobra...Tylko ja chciałam Cię przeprosić...Masz rację! To twoja własność i nie powinnam jej bra...
- Cicho, bo jeszcze Wiewiórka usłyszy i będzie po nas, a ja nie mam zamiaru po raz kolejny powtarzać: "Kiedy mam dość idę po zupę, kiedy nie mam dość idę po zupę!". Kto to w ogóle pisał?!
-Ginny.
-No przecież wiem, że Ginny! Ale ona w ogóle nie ma talentu do pis...
-Nie! Chodziło mi o to, że Ginny idzie! Cicho!
-Widzę, że o mnie gadacie.-powiedziała Ginn.-Fajnie! Zdarza Wam się to coraz częściej! Może ja w ogóle sobie pójdę, co?-oznajmiła zdenerwowana Weasley.
-Nomć przydało, by się!-powiedział ironicznie Draco, po czym go uderzyłam.
-Ci Ci się dzieje Ginn?-spytałam.
-Hermiona, myślałam, że się przyjaźnimy! 
-No bo się przyjaźnimy!-odparłam szybko.
-Taaak? Od pewnego czasu mam inne mniemania!
-To pewnie masz złe wiadomości!
-Nie! To koniec naszej przyjaźni. Idę do Beauxbatons! I nie próbuj mi wmawiać, że to zły wybór. Razem z Blaisem, mamy już dość Waszych wachań nastrojów! Odchodzimy! A przedstawienie przerwane. Dostajemy wybitny za chęci. Więc: Pa, arystokrato i Panno-Wiem-To-Wszystko!-poszła i zabrała szybko swoje rzeczy. Zostałam sama. Bez nikogo. Tak w sumie to mam Dracona, ale to nie to samo. Ginny mogłam się zwierzać, a Draco mnie wyśmieje. Kiedy już poszła, uciekłam do dormitorium i zamknęłam drzwi. Dracon chyba odszedł, bo słyszałam kroki. Co ja teraz zrobię? Z kim będę się śmiać? Z kim spędzę najlepsze chwile mojego życia?-Kiedy tak rozmyślałam, nie wiedziałam jeszcze co się szykuje!...Następnego dnia...(Sobota)

***********************************************************************
-Puku, puku, stuku!-z samego rana ktoś walił do moich drzwi.
-Kto tam?
-Draco M. Otwieraj!
-Daj mi 5 minut! Muszę wstać i się ogarnąć! 
-Okej, wracam za dokładnie 5 minut i otwieram drzwi Alohomorą! Więc się rusz!
W czasie kiedy Dracon odszedł, ubrałam kremową, dopasowaną bluzkę na ramiączkach, białe leginsy i jeansową kamizelkę. Do tego pomalowałam usta błyszczykiem i powieki cieniami koloru żółtego. Włosy spięłam w koka i szybko sprzątnęłam pokój. Siadłam na łóżku i zaczęłam czytać gazetę. Niebawem usłyszałam głos.
-Alohomora! Ha! Mówiłem! Granger? Już się ogarnęłaś? Dziewczyny zwykle dłużej siedzą w łazience...
-Ale ja jestem inna. Nienawidzę siedzieć przed lustrem i nakładać na siebie tonę tapety. To co chciałeś?
-Mam dla Ciebie kilka wiadomości. I dobrych i złych. Więc...
-Nie zaczyna się zdania od więc...-posłał mi wnerwione spojrzenie i przewrócił oczami-Okey już siedzę cicho...
-A więc, zła wiadomość: Blaise i Ginny złożyli na nas skargę.
-Co? Przecież Ginny nigdy, by takiego czegoś nie zrobiła!
-Zdziwisz się! To właśnie ona złożyła skargę. Blaise wycofał się i Weasley sama pojechała do tego Bobatego (czytaj Bobatą dop. autorki).
-A konsekwencją tego jest...?
-Szlaban...a tak właściwie, to normalka, bo mamy patrolować korytarze...
-Wiesz...? Coś tutaj nie gra...miałam takie fajne życie...Miałam przyjaciółkę, nie było Ciebie-ostatnie słowo powiedziałam z naciskiem-czego się nie chwycisz, to wszystko się psuje...to wszystko twoja wina-uśmiechnęłam się szyderczo.
-Tsaaa...jeszcze wmieszaj mnie i będzie komplet. A więc...nie próbuj!-krzyknął, kiedy już miałam mu zwrócić uwagę-Kupiłem dla Ciebie mały drobiazg...wiem, że Ginny odeszła prze ze mnie...więc to taki prezent, można by powiedzieć "na przeprosiny".- Szybko pobiegł do Pokoju Wspólnego i podarował mi jakiś duży worek. Otworzyłam go. W środku była piękna seledynowa sukienka z cyrkoniami. Na samym dnie, znalazłam jeszcze kolczyki z wężami. W sumie to nie zdziwiłam się zwierzakiem. To przecież mentor Slytherinu!
-Podoba Ci się? -zapytał adresat paczki.
-No pewnie! Jest...piękna i piękne. Dziękuję!
-Nie ma za co! Przecież musiałem Ci to wynagrodzić. W Pokoju Wspólnym w wazonie są już kwiaty dla Ciebie. A! Najważniejsza rzecz. Skoro nie masz już przyjaciółki, a ja mam Blaise'a. To...znalazłem Ci kogoś, kto chciał się z Tobą zaprzyjaźnić już parę lat temu, ale po pierwsze nie miała odwagi, a po drugie byłaś zajęta Ginny. Pansy! Wchodź!-zawołał, a zza drzwi wyszła piękna dziewczyna. Pansy Parkinson. Przyjaciółka Blaise'a i Draco. Fajna z niej dziewczyna...chyba że jest z Astorią wtedy Hogwart staje do góry nogami! Zaprzyjaźniłam się już z nią, kiedy szłyśmy do Tiary Przydziału. Wtedy dwa różne domu rozdzieliły nas...Tylko...czy mogę z nią rozmawiać tak jak z Ginny?
-Cześć Miona! -zawołała radośnie.
-Cześć...
-To ja zostawiam Was same!-powiedział Draco i odszedł.
-Wiesz...wiem, że mnie nie lubisz za bardzo, ale chciałabym się z Tobą zaprzyjaźnić. Astoria źle na mnie wpływa. Proszę...wybacz mi te wszystkie lata...
-A zapomniałaś już o tych wszystkich latach wyzwisk?
-Już w czwartej klasie chciałam się z Tobą zaprzyjaźnić. Pamiętasz ten naszyjnik, który w dzień Balu Bożonarodzeniowego znalazłaś na łóżku?
-Taaaak...skąd wiesz?
-To ja ci go podarowałam. Masz go tutaj?
-Jest gdzieś w szafce...poszukam...-wstałam i otworzyłam szufladkę komody, która stałą obok łóżka. Zawsze naszyjnik tam był, bo myślałam, że jest on od jakiegoś chłopaka!
-Proszę.-podałam jej biżuterię.
-Widzisz.-otworzyła serce naszyjniku i...-tutaj są zdjęcia. Twoje i moje. A na wisiorku jest Twoje imię. Mój tata zrobił je nam kiedy szłyśmy Wielką Salę....jeszcze nie wiedziałyśmy, że będziemy wrogami...Ja mam taki sam tylko z imieniem Pansy. Proszę...przebacz...
-To co? Najlepsze przyjaciółki na zawsze? -Postanowiłam, że skoro Ginn nie ma, to mogę zawrzeć nową przyjaźń!
-Pewnie!-krzyknęła radośnie. Nie wiedziałam, że sprawi jej to taką radość! Dziękowałam w duchu, że się zgodziłam na zakopanie nieprzyjaźni.Kiedy miałyśmy iść na eliksiry, profesor Dumbledore wszedł do dormitorium.
-Uczniowie! Pragnę Was poinformować, że powtórzymy Tiarę Przydziału. Minister Magii się tego domaga. Musimy odnowić Wasze domy. Każdy z Was będzie przydzielony jeszcze raz! Powodzenia!-I wyszedł...

~Mrs. Malfoy


sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 3: Pamiętnik zwierzeń...

Perspektywa Hermiony...


- I co? Myślisz, że wygrasz? Phi! Opanuj się!- Krzyczałam do "tlenionej fretki".
-Ja zawsze mam to co chcę! Nie zapominaj! Każda rzecz może być moja! A teraz oddaj mi książkę!- krzyczał Draco. Taak...podczas gdy uciekałam, po tym jak rzuciłam w "Mister Malfoy'a" poduszką, porwałam książkę. Jego ulubioną książkę...a właściwie to taki niby "pamiętnik". Bardzo chciałam wiedzieć co tam wypisuje...
-Dobra...dam Ci go...ale...pod jednym warunkiem. Mogę go dostać, na 2 godziny. Chyba, że chcesz go już nigdy nie zobaczyć!-uśmiechnęłam się szyderczo. 
-Kobieto! Ja tam mam wszystko! Plan lekcji, wpisy, podpisy, oceny, listy rodziców, moje prywatne sprawy...
-I chcesz to stracić? Naprawdę...-podniosłam różdżkę, aby wyglądało to tak jakbym chciała podpalić książeczkę.
-Dobra! Weź sobie go! Punkt 19 pukam do twoich drzwi po moją własność..-Jak oni z nią wytrzymują(pomyślał-tekst autorki xD )...
Ha! Dobrze mu tak! Wreszcie mogę sobie poczytać te jego zwierzenia i w ogóle...A może powinnam go oddać...przecież nie jestem taka! Nie! Tak łatwo się nie poddam! Ma za swoje lata wyzwisk!

Perspektywa Draco...

Nie...ona wzięła wszystkie moje tajemnice, zwierzenia, listy i wszystkie prywatne rzeczy w jednym cholernym pamiętniku! I co jak przeczyta te wszystkie rzeczy o niej...? W sumie nie interesują mnie te wyzwiska i tym podobne...nie chce by zobaczyła to co o niej pisałem teraz...

I znów perspektywa Hermiony :)...

Doszłam do pokoju wspólnego. Nie chciałam, by ktoś mnie zobaczył. Od razu wołano by: "Hermiona! Próba!". Już miałam serdecznie dość tych wszystkich prób. Ustaliłyśmy z Ginny, że Malfoy pocałuje mnie tylko w rękę i koniec. Nie miałam zamiaru całować się z Draco Malfoy'em arystokratą czystej krwi, który gardzi takimi jak ja! Ale teraz mam jego pamiętnik! I nie mam zamiaru rezygnować! Przeczytam wszystko! Nareszcie sama! Zasłoniłam baldachim nad moim łóżkiem i zaczęłam czytać. Pierwsza kartka:

PAMIĘTNIK DRACO MALFOY'A. JEŚLI NIE TWÓJ NIE CZYTAJ!

Oczywiście napisane kolorem zielonym. Tak w ogóle...to ten pamiętnik tak jakby jest mój...w sumie dał mi go-uśmiechnęłam się. Następna kartka, i tak po kolei. Wpis:

Drogi Pamiętniku!
Dzisiaj ta Granger, mnie wnerwiła. I to mocno! Dostałem od niej z liścia! Co ona sobie myślała?! Taka szlama będzie mną pomiatać? Chyba śni! A tak oprócz tego, to z Blaisem daliśmy sobie spokój z panienkami...nienawidzę ich! Każda moja, każda twoja, ta moja, ta twoja! One myślą, że jak były ze mną raz na randce, to już mogą głosić, że są pannami Malfoy, lub paniami Zabini! Mam tego dość! Każda leci tylko na moje konto bankowe...lub na wygląd, ale sądzę, że ma to pierwsze...Już nie chcę tak. Dlaczego żadna nie może pokochać mnie od środka...?

                                                  Draco

Teraz żal jej było Dracona. Każda osoba leciała tylko na wygląd i kasę. A on jest przecież taki miły... Kolejna strona. Tym razem list pisany przez mamę:

Draco!
Po śmierci twojego ojca, zostałam sama. Lord Voldemort już nie żyje, lecz przed śmiercią zabił mojego męża, a Twojego tatę. Teraz zrozumiałam, że kiedy człowiek umiera, Bóg nie patrzy na czystość krwi, na konto bankowe, na wygląd. Nie zwraca uwagi na przekupstwa. Bóg zwraca uwagę na miłość, dobro, wierność...Na to jakim byłeś człowiekiem, czy pomagałeś innym...Wiem, że trudno Ci będzie się z tym pogodzić, lecz przeprowadzamy się. Nie chcę już kojarzyć tego miejsca z krwią i brutalnymi walkami. Chcę zamieszkać w Paryżu. Tak! U mugoli. Jak będziesz wracał z Hogwartu, przyjedź na ulicę Liliową 12 w Paryżu. Jest tam pięknie, a sąsiadka ma syna Xawerego. Myślę, że się zaprzyjaźnicie. Xawery jest czarodziejem, tak jak jego rodzice. On ma już dziewczynę Natalię. A ty? Kiedy znajdziesz sobie wybrankę? Możesz wybrać każdą. Nie zwracam już uwagi na status krwi. Możesz wybrać nawet dziecko mugoli(po twojemu szlamę, lecz ja już tak nie nazywam osób)... Wiem, że w całej szkole masz wrogów. Teraz mam dla Ciebie podpowiedź. Z dziewczyną, z którą zakopiesz topór wojenny, będziesz chodził i w końcu się pobierzecie. Tak...to właśnie miłość♥

                               Twoja mama Narcyza

P.S: Wyślij sowę z odpowiedzią!

Teraz płakałam. Szkoda mi się zrobiła Dracona...zwłaszcza, że zakochałam się w nim! Tak...teraz się do tego przyznaję! Kocham go od...wczoraj lecz już zdążyłam się oswoić...Ale zaraz? Przecież Draco pogodził się ze mną i z Ginny...Blaise od dawna kocha Ginn...Więc...może on do mnie też coś czuje? Szukałam odpowiedzi...tyle listów...głównie od Zakonu i od Voldemorta. Nareszcie znalazłam!

Droga mamo!
Dziękuję, że napisałaś mi te wszystkie zwierzenia. Już miałem Ci to dawno powiedzieć, ale kiedy był jeszcze tata, bałem się. Bałem się jak małe dziecko...ale teraz wiem, że przy Tobie nic mi nie grozi. Więc ja także nie zwracam już uwagi na czystość krwi. I już zakopałem topór z moją wybranką...Jest nią..

I w tym miejscu była przedarta kartka. Do cholery! Nigdzie jej nie było! Czyli on ją wziął! Muszę ją znaleźć...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co? Podoba Wam się? Jak myślicie, która będzie wybranką Dracona? /Mrs. Malfoy 





niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 2: Gdy największy wróg, jest w jakiś sposób fajny...

Wiedziałam, że coś będzie nie tak...już pierwszego dnia Zabini Blaise pokłócił się z Ginny, kto zrobił większość wyciągu ze szczurokreta! Oboje dostali "wybitny", a i tak się pokłócili...Oczywiście pogodziłam Ginn z Blaisem, a tak poza tym to Blaise zaczął nazywać Ginny wiewiórką. W sumie to śmieszne i to bardzo, ale wolałam tego nie okazywać. Była by awantura, bo Ginn bardzo szybko się denerwuje. Teraz szłam korytarzem do dormitorium prefektów naczelnych. Tak ogólnie to fajnie mieć takich nowych przyjaciół. Może trochę się jeszcze nie dogadujemy, ale robimy malutkie postępy. Z Malfoy'em nie jest tak źle...w ogóle jest bardzo dobrze. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad wyglądem mojego "przyjaciela" M i stwierdziłam, że nawet fajny z niego gość i jest...trudno mi do tego się przyznać, ale jest bardzo ładny. Może nie zauważyłam tego wcześniej z powodu nadmiernej ilości prac domowych, ale teraz jakby się przypatrzeć...Ale dobra! Koniec z moimi opowieściami. Doszłam do dormitorium i skręciłam do dormitorium Ginn i mojego. Moja przyjaciółka czytała właśnie "Władcę pierścieni".
-Kurde Herm to jest super książka! Ten Frodo! A najbardziej lubię Gandalfa! To niezły gość...ta książka przypomina trochę...nasz świat. Taki magiczny i...wyjątkowy!
-Dobra dość poezji Ginny, bo za chwilę mi sie tutaj rozpłaczesz-posłałam jej uśmiech.-Wiesz...co to jest?-Zauważyłam kartkę wiszącą na "Tablicy Informacyjnej H.G.D.B(Hermiona, Ginny, Draco, Blaise)".
-A nie wiem, Blaise przyniósł. Podobno od McGonagall. Ale nie wiem co to jest.-Wytrzeszczyłam oczy-Ginny chodź tutaj szybko! To faktycznie od McGonagall! Popatrz co to jest!-Ginny wstała-To...plan przedstawienia. Mamy wykonać przedstawienie pt."Piraci z Karaibów". To nie wyjdzie...A popatrz kto jest Jack'em Sparrowem. A kto Angelicą!

"Piraci z Karaibów"
W wykonaniu prefektów naczelnych i ich przyjaciół!
Obsada:

Jack Sparrow-Draco Malfoy
Angelica- Hermiona Granger
Will Turner-Blaise Zabini
Elizabeth Turner- Ginny Weasley 

Opis:

Musicie pamiętać: Nie możecie użyć ani jednego zdania z "Piratów z Karaibów". Macie stworzyć własny scenariusz. Wy jesteście tylko rolami z filmu, reszta ma być stworzona.

Z poważaniem, dyrektor szkoły Minerwa McGonagall


-Dobra Ginny! A oni to widzieli?-zapytałam
-Taaak...Jakoś tak dziwnie się cieszyli...
-Trzeba wszystko zorganizować! Wołaj ich na próbę!

5 minut później...


-Angelico! Co za blask! Już widzę ląd! Nareszcie nasz dom! Czy ty też to widzisz? Elizabeth z Will'em! Co za szczęście! Czarna Perła nasza!-powiedział teatralnie Draco.
-Tak! Widzę to! Niby blask, a jednak! O do sztormu! Oni biorą ślub!-powiedziałam, bez entuzjazmu w głosie.
-Herm! Weź to powiedz bardziej teatralnie!- krzyknęła Ginny. 
-Tak! Widzę to! Niby blask, a jednak! O do sztormu! Oni biorą ślub!-powiedziałam tym razem teatralnie.-Teraz?
-Świetnie! Jesteśmy gotowi. Jeszcze tylko scena pocałunku Angelici z Jack'em. 
-CO? -krzyknąłam, a Malfoy tylko się uśmiechnął.
-Hermi nie wariuj, Blaise nie powiedział ci? Dyrka kazała umieścić scenę pocałunku głównych bohaterów. Nie przejmuj się...Będzie dobrze!-Powiedziała dziwnie szczęśliwa Ginn.
-Właśnie! Hermi nie bądź zła bo stracisz coś takiego jak ja!-powiedział Malfoy swoim przechwalającym się głosem.
-Wolałabym się zapaść pod ziemie!- Zaczęłam się głośno śmiać i rzuciłam w niego poduszką.
-O ty! W mister Malfoy'a się nie rzuca!-krzyknął, ja wybiegłam na korytarz, a Malfoy za mną.
-Wiedziałam! Wy nie wytrzymalibyście bez sprzeczek! - Krzyknęła uradowana Ginny.

~/Mrs. Malfoy


czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 1: Kiedy są nowi przyjaciele...

Proszę komentujcie! To moja jedyna prośba :( /Mrs. Malfoy

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Hermiona! Co ty sobie myślałaś?! To była moja dziewczyna! A ty ją zabiłaś! Jak mogłaś! Co...co się z tobą stało!? Ty...myślałaś, że ja do Ciebie wrócę?! Nigdy...ty...ty...szlamo!
-Ale...Ronald! Co??? Ty nadęty gówniarzu! Co ty sobie myślisz? Że ja z przyjemności zabijam?! Ona była śmierciożerczynią!
-Lavander nie była, żadnym śmierciusem!
-Taak? To popatrz na jej ramię nadęty łasicu!-płakałam...jak mógł mnie tak nazwać?!
Odsłonił jej rękaw i...tak, tam było troszkę mrocznego znaku. Dlaczego troszkę? Bo Voldemort zginął. A wojna już się kończy. Ostatni śmierciożercy giną.
-Hermiono ja...nie chciałem...nie wiedziałem...
-Nie wiedziałeś? Nie wiedziałeś, że nazywasz mnie szlamą? Weź się ogarnij. Nigdy ci nie wybaczę. A co dopiero do ciebie wracać. Nadęty łasicu!-nie oszczędzałam wyzwisk. Wtedy wkroczył Malfoy. On nie był już śmierciożercą. Odszedł od Voldemorta już na początku bitwy. Stał się dobry...
-Granger to twoje przezwisko "łasic".Mmm...zawsze chciałem by ktoś się na niego wydarł... A teraz się posuń się. To śmierciożerca. Odsłonił rękaw wyrywającemu się Ronowi. On też miał Mroczny Znak. Czyli Ron zdradził Harry'ego. -zrobię to co powinienem już dawno zrobić...Avada Kedavra!-w Weasley'a strzeliło zielone światło i potoczył się po kamiennej posadzce. Nie żył już. I dobrze mu tak! Trzeba było nie zdradzać Hogwartu dla śmierciusów.- Zostań Granger. Masz przekazać wszystko McGonagall.-powiedział i...mrugnął do mnie...nie wiedziałam o co chodzi. Ale jak to przystało na prefekta naczelnego mam powiadomić o wszystkim dyrektora. W tym przypadku McGonagall. Kiedy przyszła pani dyrektor, szczegółowo wyjaśniłam co się stało...Może troszkę zataiłam ten wypadek z nazywaniem łasica. Ale to i tak nic nie zmienia. Kiedy weszłam do zamku, czekała tam na mnie Ginny. Rzuciłyśmy się na siebie. Pomimo, że Ron zranił mnie, to Ginny i tak nigdy tego nie zrobi. Kochamy się jak siostry i nic tego nie zmieni.
-Hermiona! Nic Ci nie jest! Dzięki Bogu! Słyszałam o Ronie...nie martw się...-Ginny uśmiechnęła się.
-Ja też się cieszę Ginn, że nic ci się nie stało-ja także się uśmiechnęłam-ale chcę ci o czymś powiedzieć. Chodźmy do mojego dormitorium. Odbudowałam je i zaprojektowałam od nowa. Jestem prefektem naczelnym w tym roku więc mam sobie wybrać do nowego dormitorium jakąś osobę, która będzie mieszkać ze mną. Oczywiście to jesteś ty- Teraz ja się uśmiechnęłam.
-Dzięki Herm! Kocham Cię! A teraz mów co miałaś mi powiedzieć.
-Powiem Ci jak dojdziemy
I doszłyśmy...więc zaczęłam:
-Ginny...Bo jak twój brat już nie żył to...Malfoy podszedł do mnie. Powiedział, że mam zawołać nauczyciela, a jak odchodził to puścił mi oczko. I nie mówił już do mnie "szlamo"...
-Mi Zabini dokładnie to samo zrobił! Tylko wtedy umierała Cho. Ona też była z grona śmierciożerców. Coś tutaj jest nie tak. Musimy się do nich przejść. Tylko trzeba coś wymyślić...
-Mam plan! Weź tą bransoletkę!-Wyciągałam z woreczka bransoletki przyjaźni.- Kiedy któraś z nas będzie zdziwiona zachowaniem chłopaków, będzie dotykać swojej bransoletki i przytrzyma na niej palec, a druga poczuje uścisk na swojej bransoletce i spróbuje o to zapytać lub sama spróbować wytłumaczyć.
-Tak! To świetny plan! Chodźmy!
Poszłyśmy do drzwi na przeciwko. Tam mieszka Malfoy, jako drugi prefekt naczelny z Blaisem. Puk! Puk!
-Idę, idę. Co zaś?-drzwi otworzył Malfoy-O! Nasze papuszki nierozłączki! Czego Wam brakuje, że do nas wpadacie?
-Otóż mamy sprawę.
-Wchodźcie, wchodźcie!
-Nie...to wy wychodźcie do pokoju wspólnego.
Malfoy ciągle się na mnie gapił. Blaise ciągle patrzył na Ginn.
-Więc...Malfoy. Jak kazałeś mi zawołać McGonagall, kiedy odchodziłeś puściłeś mi oczko i nie nazwałeś mnie szlamą. Blaise zrobił dokładnie to samo, lecz do Ginny. Więc pytanie brzmi. O co Wam chodzi?!-zapytałam.
-My...już się na to zdecydowaliśmy, kiedy się dowiedzieliśmy, że drugim prefektem naczelnym będziesz ty. Chcemy zakopać topór między nami-odpowiedział mi Blaise. Malfoy przytaknął.
-Coś tu nie gra...-stwierdziła Ginny.
-Ej! Ginny i tak mamy lekcje razem. Zawsze! Popatrz. Nawet siedzimy razem na każdej lekcji. Ja z Hermioną, a ty z Blaisem. Poza tym mieszkamy na przeciwko siebie w tym samym pomieszczeniu. Dzieli nas jedynie pokój wspólny. -Tym razem odezwał się Malfoy.
-Czemu siedzimy razem? -zapytałam
-Tutaj masz zwój na którym wszystko pisze.
Rzeczywiście...ja mam siedzieć z Malfoy'em, a Ginn z Blaise'm.
-Dobra, zakopmy topór...ale Malfoy jak coś pójdzie źle...Ciebie też się to tyczy Zabini.
-Nic nie pójdzie źle. Ale moglibyśmy mówić do siebie po imieniu co? Podał mi rękę:
-Draco...-uśmiechnął się
-Hermiona-odwzajemniłam uśmiech i podałam mu rękę. To samo zrobiłam z Blaisem. Ginny z...Draco, a potem z Blaisem. Blaise uśmiechnął się do Ginn, a Malfoy do mnie. Ciekawe co z tego wyjdzie...-pomyślałam.

Prolog

Wiem, wiem...bloog miał być o innej tematyce ale...MACIE! :) Zmieniłam szablon i takie tam :) To nawet nie proleg tylko może...O! Wprowadzenie!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Życie płata nam figle. Tak przekonałam się o tym. Nigdy bym nie pomyślała...Myślicie, że teraz jestem jakąś lafiryndą, która pyszni się, że jest jedną z osób, które przeżyły bitwę. O nie! To nie dla mnie...Teraz zmagam się z problemami. Nazywam się Hermiona Granger. A właściwie to...nazwisko jest nie wiadome. Pewien chłopak zakręcił mi w głowie parę lat temu. Posłuchajcie...a raczej przeczytajcie :)

~Mrs. Malfoy